Kategorie
Książkowe Opinie thriller

(Pozorna) szczerość internetowych twórców – Influencerka, Ellery Lloyd

Media społecznościowe to bezsprzecznie nasza codzienność. Niezwykle trudno byłoby obecnie wyobrazić sobie naszą rzeczywistość bez nich. Jak często jednak, publikując kolejne zdjęcia czy klipy, zastanawiamy się, kto i w jakim celu może tego użyć?

Jako stała bywalczyni Instagrama, kiedy tylko usłyszałam o tej pozycji, nie mogłam pozostać obojętna. Opis był bardzo intrygujący, a instagramowe tło w thrillerze wydało mi się czymś, czego nie mogłam sobie odpuścić.

O czym właściwie jest Influencerka?

Emmy Jackson zbudowała swoją markę jako Najnajmama na pokazywaniu macierzyństwa bez filtra, gromadząc ponadmilionową publikę. Stała się niesamowitą inspiracją i wsparciem dla kobiet, odskocznią i źródłem motywacji. Czyż nie tak działają influencerzy? Wykreowana postać to jednak niekoniecznie cała Emmy, nie wszystko jest takie kolorowe, a koszty całej sytuacji ponoszą często jej najbliżsi. Warto pamiętać, że pośród ogromnej publiki influencerki znajdują się nie tylko fani, a każdemu jej działaniu przygląda się również pałająca żądzą zemsty kobieta…

Pierwszą połowę, zaskakując samą siebie, wciągnęłam niemal jednym tchem. Warto od razu zaznaczyć, że narracja jest tu prowadzona z trzech perspektyw – Emmy, jej męża oraz stalkerki, ewidentnie mającej wobec tytułowej influencerki złe zamiary. Daje to poczucie poznania historii z każdej możliwej strony oraz silne (ale raczej pozorne) wrażenie, że możemy przechytrzyć autorów i sami poskładać elementy układanki, by rozpracować całą intrygę przed jej rozwiązaniem w książce.

W połowie jednak coś przestało mi grać. Nagle zwolniłam z czytaniem, cała prężna akcja chyba trochę mi się rozjechała i mimo że czułam, że docieram powoli do najważniejszego zawiązania akcji, byłam już znużona. Może pierwsza część zbyt mnie zaangażowała, a próby własnego rozpracowania historii wymęczyły? Nie potrafię wyjaśnić, skąd to wynikało. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnie 100 stron pochłonęłam znów jak szalona.

A jak w tym wszystkim wypadają bohaterowie? Muszę przyznać, że mamy tu ciekawy wachlarz charakterów, aczkolwiek niewielu z nich da się rzeczywiście polubić.

Bez wstydu przyznam, że zafascynowała mnie postać Emmy – bezwzględnie planującej swoją karierę, rozpatrującej na chłodno każdy kolejny krok, mającej wizję na kilka postów wprzód. Silna babka, może trochę przerażająca tym zafiksowaniem, z drugiej naprawdę strony ciepła w stosunku do rodziny. Złożony charakter, który potrafi naprawdę zaintrygować.

Oprócz niej mamy ładnie zarysowany charakter jej męża, Dana, fantastycznego tatuśka, nie do końca spełnionego pisarza z ogromnymi ambicjami. Muszę przyznać, że naprawdę go polubiłam i przez całą historię to jemu kibicowałam najbardziej (chociaż na koniec stracił niemal cały mój szacunek, ale nie będę Wam spojlerować nadmiernie).

Warto też pamiętać o trzecim narratorze, stalkerce. Jej postać na początku była niesamowicie intrygująca. Chciałam poznać jej motywy, zrozumieć, co chodzi jej po głowie – i częściowo to dostałam, jednak nie do końca na talerzu, co moim zdaniem jest sporym plusem (lubię, kiedy autorzy polegają na inteligencji czytelników). Powolnie odkrywane fakty zaostrzały mi smaka na tę historię, jednak mam wrażenie, że to właśnie jej fragmenty w połowie zaczęły mnie nużyć. Coś przestało grać, moja fascynacja w pewnym stopniu opadła, a kolejne rozdziały zdawały się niewiele wnosić. Aczkolwiek sama postać w ogólnym rozrachunku wypada naprawdę ciekawie!

Przez karty książki przewijają się jako tło inne influencerki, ale ich charaktery są słabo zarysowane – wypadają bardzo mdło – a znaczenie dla całej historii zdecydowanie zbyt małe. Spodziewałabym się tu chyba jednak większego rozbudowania, jakichś większych emocji, ale jedyne, co mogę o nich powiedzieć, to to, że pojawiały się w tle, ot co. Co innego menadżerka Emmy, Irene, niesamowicie silna kobieta, bizneswoman jakich mało, znajdująca rozwiązanie w każdej sytuacji, a jednocześnie postać nie do polubienia, zupełnie antypatyczna i chłodna.

Generalnie uważam, że jest to pozycja naprawdę warta przeczytania. Jest w niej coś fascynującego, akcja ciekawie zarysowana, a dodatkowo mnie, jakby nie patrzeć twórczynię internetową, zmusiła do przemyśleń: na ile internetowy ekshibicjonizm popłaca, gdzie znajdują się pewne granice, w którym miejscu tak naprawdę kończy się kreacja? Gdzie, w plątaninie internetowych kłamstw, budujących markę, tak naprawdę ląduje szczerość? Z tymi myślami zostanę pewnie na dłuższą chwilę, przez co o Influencerce, duetu pisarskiego publikującego pod pseudonimem Ellery Lloyd małżeństwa, nie zapomnę przez dłuższy czas.

Za możliwość zapoznania się z tą niezwykłą historią i przeżycia kilkudziesięciu chwil z dreszczykiem emocji serdecznie dziękuję

Autor: ksiazkochochliczka

Piję herbatę, czytam i tropię zagubione przecinki.

Dodaj komentarz